Jeszcze przed przyjazdem do Danii zewsząd dostawałem informacje, że jedzenie jest tutaj drogie. Po ponad dwóch latach stwierdzam, że da się tanio gotować, a problem mam raczej z różnorodnością dostępnych tu towarów.
Słyszałem nawet historie, że w Skandynawii znajomi czasami zrzucają się na jedzenie, jeśli chcą razem zjeść obiad. Osobiście mnie to nie dotknęło, ale jestem w stanie w to uwierzyć, jeśli w menu były np. steki, ziemniaki ze śmietanką (flødekartofler to tutejsza specjalność), a na popitkę niezłe wino, to jedna osoba mogłaby się zrujnować, gdyby miała za to wszystko zapłacić. Nie oznacza to jednak, że nie da się tanio gotować!
Podczas studiów musiałem szybko wymyślić bazę przepisów, które łatwo zrobić i mnie nie zrujnują. Trzymałem się zasady, żeby składniki na jedną porcję kosztowały około 10-16 koron, czyli 6-10 złotych. W praktyce, ograniczenie jakie sobie nałożyłem, oznaczało zmniejszenie porcji oraz ilości mięsa na talerzu oraz gotowanie dużej ilości jedzenia naraz (właściwie oznaczało to ten sam obiad przez pięć-sześć dni). Ciekawostka: w mieszkaniu, które dzieliłem z kolegą ze studiów nie mieliśmy zamrażarki, więc musiałem się przy okazji nauczyć wekować.
W Danii zauważyłem, że najdroższe jest mięso w kawałkach – wszelkie steki, pokrojona w kostkę wołowina na gulasz, piersi z kurczaka, piersi z indyka – to niektóre przykłady. Bardziej przyjazne dla portfela są: mielona wołowina i wieprzowina, nogi i udźce z kurczaka oraz czasami schab pokrojony na kotlety.
Zapomnijcie jednak o kupowaniu czegokolwiek na wagę (przynajmniej w supermarketach) – opakowania z mięsem zazwyczaj zaczynają się na 500 gramach. Warzywa i owoce też nierzadko kupuje się zapakowane (jak marchewki lub cebule) – albo na sztuki (jak jabłka i banany).
Gotując tylko dla siebie nigdy nie kupowałem kilku rodzajów warzyw, bo nie byłbym w stanie tyle zjeść, czasami więc jedynym wyjściem były mrożone mieszanki warzywne. Do tego dochodzi mniejszy niż w Polsce wybór wszelkich składników. W ten sposób ucierpiała różnorodność potraw, jakie byłem w stanie przyrządzić.
Tak naprawdę dużo łatwiej mi się gotuje odkąd mieszkam z Kotem, bo na dwie osoby da się kupić tyle jedzenia, żeby jeść ten sam obiad przez dwa-trzy dni. Poza tym, zawsze wychodzę z założenia, że jedzenia nie wolno wyrzucać.
Podsumowując, jedzenie w Danii owszem, jest droższe niż w Polsce, ale da się z tym żyć; żeby to udowodnić wypisuję poniżej koszty zrobienia spaghetti, jakie mi i Kotu starcza na trzy dni (czyli wychodzi sześć porcji).
- 500g mielonej wołowiny (do 15% tłuszczu) ~14pln
- 500g pieczarek ~7pln
- cebula ~6pln (jest to koszt całego worka o wadze 1gk)
- czosnek ~6pln (dwie-trzy główki w paczce, a używam może trzech ząbków)
- trzy puszki pomidorów ~9pln
- koncentrat pomidorowy ~1,50pln
- kostka rosołowa ~4pln (całe opakowanie, potrzeba jednej, góra dwóch)
- 1kg makaronu spaghetti ~6pln
- przyprawy i oliwa przyjechały ze mną z Polski
Orientacyjny koszt to 53,5pln, czyli niecałe 9pln za porcję i w lodówce zostaje nam sporo cebuli, czosnku i kostki rosołowe. Chyba nieźle, a co wy sądzicie?